poniedziałek, 21 lipca 2014

Co? Jak? Po co? Dlaczego?

Witaj droga Czytelniczko, drogi Czytelniku!

Być może nie umiem pisać w taki sposób, że odwiedzisz mojego bloga ponownie. Być może nie jestem do tego stworzony. Być może już zniechęciłem Cię do dalszej lektury moich wypocin, ale... Być może Cię zainteresuję. Zmóż się więc, proszę, wysil swoje zmysły, powstrzymaj myszkę wiodącą do prawego górnego rogu i przeczytaj to, co mam do przekazania.


Pisanie to moja... pasja? Tak, pasja. Pisałem dla kilku stron o grach, pisałem na blogu, a właściwie dwóch, ale tylko jeden miał jako taką poczytność. 

Zdecydowałem się na założenie kolejnego, tym razem mam zamiar nieco dłużej tutaj zabawić. Zabawić i w przenośni, i w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zabawić mam zamiar Ciebie. Wiem, że to nie lada wyzwanie, ale wierzę, że jestem w stanie mu sprostać. Cała moja nadzieja w obszarze mózgu, który odpowiedzialny jest za wyobraźnie, kreatywność, twórcze myślenie. Chodzi więc o półkulę prawą. 

O czym będę pisał? O grach. Może to niezbyt oryginalne, ale sądzę, iż ten przekaz, który niosę, którym chcę się z Tobą podzielić, będzie czymś nowym, niczym powiew świeżości niosący orzeźwienie i uśmiech na twarzy, jak chłodny powiew wiatru w upalny dzień... No, dobrze, wystarczy tego, bo już klikniesz w krzyżyk i tyle z tego wyjdzie. 


Jak wspomniałem, mam zamiar pisać o grach. Komputerowych, rzecz jasna, żeby nie było niedomówień. Zgadujesz cóż to będą za teksty? Nie, nie będą to recenzje. Newsy? Zapowiedzi? Też nie. A więc co, do jasnej cholery, może to być, pytasz? 


Możesz mnie wziąć teraz za szaleńca, za desperata, za wariata, za zapaleńca, za nikogo szczególnego i jeszcze za wielu innych osobników. W sumie ten ostatni to po prawdzie ja.
Będę spisywał... historie, które są opowiadane w grach. Taka jakby pisemna wersja elektronicznej rozrywki. Oczywiście, że nie będzie to przepisywanie kwestii dialogowych. W moim zamierzeniu ma to być zrobione bardzo porządnie, estetycznie, na niechlujstwo nie będzie miejsca. 

Tak, żebyś się nie nudził/a podczas czytania, ale raczej abyś czekał/a na kolejną część. Narracja trzecioosobowa. W miarę możliwości i umiejętności budowanie nastroju, napięcia, klimatu tak, aby całość prezentowała się nienagannie, spójnie, aby jakość nie spadała poniżej pewnego poziomu. Który, wierz lub nie, zawsze staram się ustawić maksymalnie wysoko. 

Nie licz na to, że to będą krótkie opowiastki. Jeśli na przejście gry od A do Z, od deski do deski, od intra po outro potrzebuję 50 godzin, to jak myślisz, jak dużo notek wstawię, ile razy je wyedytuję przed publikacją, ile sprawdzeń dokonam, zanim ukażą się Twoim oczom? Sam nie mam zielonego pojęcia ile. 

Ale wiem, że nawet mimo niepowodzeń nie poprzestanę na samym starcie. Mimo niepochlebnych opinii nie zrażę się i będę "tworzył" dalej. Wyrażenie tworzył muszę wstawiać w cudzysłów, przecież to nie ja kreuję świat, bohaterów, klimat, fabułę. Ja mam zamiar tylko i wyłącznie przelać grę na papier. A raczej wirtualny papier. 

Czy z tego może wyniknąć cokolwiek dobrego? Cóż, sam nie wiem, ale jeśli nie spróbuję, to się nie dowiem. Może jeszcze napiszę o powodach, dla których zamierzam "konwertować" gry na "suchy" tekst.


Nieraz podczas giercowania jestem postawiony przed faktem dokonanym, muszę podjąć trudną decyzję, prowadzony przeze mnie bohater przeżywa takie a nie inne chwile... Co on wtedy myśli? Czuje? Skąd ja mam to wiedzieć? Nie wiem. Mogę jedynie się domyślać, sugerować, dedukować. 

I pewnego razu zrodziła się myśl - a czemu by tego nie napisać? Niby tak jak jest, ale jednak dodać coś od siebie? Nie zmieniać samego sensu, ale uzupełnić brakującą część, która nie daje spokoju? Jasne, że to by była moja interpretacja i tylko mój umysł miałby na to wpływ. I może kilka innych czynników, o których kiedy indziej.

W Internecie, jak długi i szeroki, takiej próby jeszcze nie widziałem. Dlatego też wcale nie zdziwię się, jeśli spotkam się z wszechobecnym hejtem. Od Ciebie w głównej mierze zależy jak i jak długo będę pisał. Jeśli będę widział, że to ma sens, to na pewno dokończę to, co zacząłem. A zacznę od gry o tym, którego matką jest Visenna. Kto czytał, ten wie o kim mowa. Tak - "kto czytał" - to jeden z powodów, dla których mam zamiar skrobać to a nie co innego.


To chyba na tyle z mojej strony na sam początek. Bój się - to wielki skrót tego, co siedziało w mojej głowie przed rozpoczęciem stukania w klawiaturę. 

Szumne zapowiedzi, wielkie i dalekosiężne plany... Ilu już takich "blogerów" było? Chyba sporo. 

Mam nadzieję, że udało mi się w Tobie zaszczepić choć odrobinę ciekawości, że zaintrygowałem Cię do tego stopnia, że odwiedzisz ten blog ponownie :) 


A więc... Będę grał. A potem konwertował. 



Pozdrawiam serdecznie,

Pan Śliwak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz